sobota, 29 listopada 2014

 Zmalowane... ciasteczka chińskie z wróżbą :)


 Dziś Andrzejki. Kiedyś święto to miało trochę inny charakter. Było skierowane przede wszystkim do niezamężnych panien, którym wróżono przyszłość. Podchodzono do tego bardzo poważnie i wierzono w słowa pochodzące z wróżb.
 Dziś każdy z nas podchodzi do tego dnia bardzo luźno spędzając go na dobrej zabawie z przyjaciółmi, a wróżby pozostają miłym akcentem, który urozmaica nam wieczór. I ja dziś spędzę ten wieczór z przyjaciółmi dla których upiekłam słynne chińskie ciasteczka z wróżbą w środku :)


Mój przepis na około 33 ciasteczka:
 
Na kartce piszemy wróżby. Możecie wymyśleć je samodzielnie lub skorzystać z gotowych szablonów z internetu. Kartkę tniemy na małe paseczki i zginamy na pół dwukrotnie.
 
CIASTO:
2 szklanki mąki
2 łyżki stołowe cukru pudru
160g cukru wanilinowego
szczypta soli
  Wszystkie składniki mieszamy ze sobą w misce. Następnie dodajemy:
2 jajka
2 łyżki stołowe oleju
kropelka aromatu np. waniliowego
 Wszystko razem mieszamy i ugniatamy ciasto.
 Gotowe ciasto dzielimy na pół, aby łatwiej było nam je wałkować. Ciasto wałkujemy bardzo cienko i robimy szklanką kółka, tak jak na pierogi. Do każdego kółka wkładamy wróżbę i lepimy pierożki których rogi zginamy ku sobie. Możecie powiesić je także na brzegu szklanki by nabrały kształtu półksiężyca. To samo robimy z drugą połową ciasta.
 Gotowe ciasteczka wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180stopni na około 15min. ( do momentu aż brzegi ciasteczka zaczną się rumienić). Po wyjęciu i ostygnięciu ciasteczka można posypać cukrem pudrem, polać ulubioną polewą bądź zostawić "saute" :)
 


Smacznego!
 
Wszystkim Andrzejom życzę wszystkiego co najlepsze a Wam udanych Andrzejek!
 

środa, 19 listopada 2014

Wygrany konkurs Golden Rose Halloween

 Marka Golden Rose ogłosiła konkurs z okazji Halloween. Z racji tego, że miałam już kilka gotowych makijaży z zakresu tej tematyki, postanowiłam wysłać jedną z nich.
 Dla przypomnienia:
 
 
To zdjęcie było akurat wynikiem wypadku przy pracy. Podczas malowania pędzel mi się sprzeciwił i wbił w czoło, przebijając moją skórę na wylot! Ech... w końcu nikt nie mówił, że praca wizażysty jest łatwa i bezpieczna ;)
 Marka Golden Rose postanowiła wyleczyć moje blizny i uznała pracę za godną wygranej. Oprócz mnie na podium stanęły jeszcze 2 straszne prace, które można zobaczyć tutaj:
 
Wygraną były 3 lakiery do paznokci w tym jeden z najnowszej kolekcji Rich Color, jednak to Carnival stał się moim faworytem.
 
Kilka dni temu przyszła paczka:
 
Oprócz lakierów Golden Rose podarowało mi pomadkę z serii Vision Lipstick w odcieniu ciepłej czerwieni (nr 118) która od razu skradła mi serce :) Solidne opakowanie i przyjemna konsystencja. Co do trwałości to nie miałam jeszcze okazji przetestować jej przez cały dzień więc jeszcze nic nie piszę na ten temat :)
 
Dziękuję Golden Rose.
 

wtorek, 18 listopada 2014

Mac'owe pędzelki

MAC'owe pędzelki

czyli warto czy nie warto...

W roli głównej 217 i 287
 
 Wszędzie pełno szumu wokół słynnej 217stki z MACa . Na każdym blogu czy vlogu króluje 217. Do blendowania 217. Do nakładania 217. Do łączenia 217... W końcu i ja uległam wszechogarniającej hipnozie i zakupiłam ten pędzel, a że miałam okazję wypróbować go wcześniej u koleżanki to zdecydowałam się zakupić go podwójnie (przecież zawsze się przyda kolejna sztuka, mam racje? ;) )
 
 Oprócz 217 szukałam dobrego pędzla do korektora. Do tej pory moim ulubieńcem był pędzel z Sephory który od lat królował w moim kufrze. Pędzel o syntetycznym włosiu koloru pomarańczy nr 46. Niestety Sephora jakiś czas temu zamieniła "starą" kolekcję pędzli na inne, a te niestety nie zdobyły mojego zaufania...
 Poszukując nowego ulubieńca natrafiłam na pędzel do korektora, który poleciła mi Ania z magnoliowego Maca (dziękuję za przemiłą obsługę i pozdrawiam :)) Otworzyła szufladę i nagle moim oczom objawił się on: 287. Natychmiastowe zauroczenie i zakup.

Nowe pędzle 2x 217 i 287
 
 

A po malowaniu....

   Makijaż tradycyjnie zaczęłam od oczu więc na pierwszy ogień poszła 217stka i po raz kolejny utwierdziłam się, że był to dobry wybór. Praca tym pędzlem jest po prostu łatwa i przyjemna. Włosie jest miękkie, bardzo elastyczne, dopasowuje się do kształtu oka i faktycznie sprawdzi się i jako pędzel do nakładania i do blendowania (najbardziej!) i łączenia kolorów. Po pierwszej aplikacji cieni sypkich dość łatwo dał się wyczyścić co jest bardzo istotne zwłaszcza przy jasnym włosiu pędzli. Jak na razie widzę w nim same plusy, no może z wyjątkiem ceny która wynosi 105zł, ale w tym wypadku jaka jakość taka cena. Mam ogromną nadzieję, że ten pędzel posłuży mi przez kilka najbliższych lat.
 
 Do nałożenia korektora użyłam dwóch pędzli: Mac 287 i Zoeva 142 ( o pędzlach Zoeva napiszę wkrótce osobny post).  Już przy pierwszym zetknięciu pędzla 287 ze skórą poczułam delikatne kłucie, które niestety nasiliło się wraz z dalszą aplikacją produktu...:( Pędzel ten stanowi mieszankę włosia naturalnego z syntetycznym, co sprawia, że nie pochłania zbyt wielkiej ilości produktu, ale także jest sztywniejszy w dotyku niż pędzel z włosia naturalnego. Mam wrażenie jakby końcówki pędzla były małymi igiełkami które wbijały się w moją skórę przy każdej próbie dotknięcia... Aplikowałam różnymi technikami, na płasko, pionowo, wklepywałam, rozcierałam i niestety pod każdym kątem czułam kłucie. Nakładanie korektora dokończyłam pędzlem 142 Zoeva.  
  Zawiodłam się bardzo, bo sprawdzając pędzel w sklepie na dłoni nie czułam tego efektu. Niestety sprawdzałam go tylko na wierzchu dłoni gdzie skóra jest grubsza, a najlepsza do testowania pędzli jest skóra wewnątrz nadgarstka, bo jest delikatna i cienka podobnie jak skóra wokół oczu. Producent zaleca ten pędzel do nakładania cieni na powieki, mi polecono go do korektora. Po pierwszym użyciu jestem po prostu zawiedziona. Cena 150zł.
 Jutro kolejny dzień i kolejna szansa dla pędzla 287... być może na powiece bardziej się polubimy...
 
 pędzle po użyciu
 
 
 
 
Dziewczyny jakie są Wasze odczucia co do pędzli tej marki? Warto czy nie warto?